Siedzimy na dworcu autobusowym w Nazca i czekamy na autobus do Cuzco. Czeka nas około czternaście godzin jazdy, ale bilet cudem zdobyty, więc nie należy marudzić. Wszyscy nagle chcą jechać do Cuzco i biletów u różnych przewoźników brak. Chodziliśmy od przewoźnika do przewoźnika i albo w ogóle nie ma miejsc, albo są jakieś pojedyncze. A chętnych wciąż przybywa. Druga noc w Nazca nie uśmiecha nam się wcale, ale na szczęście jeszcze dziś wyruszymy do stolicy Inków.
Po kilku godzinach oczekiwania, kiedy powoli zaczynaliśmy się już zadomawiać w poczekalni, w końcu podjechał nasz autobus. Piętrowy, podzielony na część wygodną na pięterku i luksusową na parterze. Całości wnętrza doglądał chudy steward o nieokreślonym wieku, który wywarł na nas dziwne wrażenie. Na nas czekały dwa miejsca w przedziale luksusowym - choćbyśmy chcieli, to nie było innego wyboru. Przymusowo przejedziemy się luksusowo, bo dobrowolnie to pewnie byśmy nie przepłacali :) Zaraz więc zasiądziemy na naszych luksusowych fotelo-łóżkach, dostaniemy kolacyjkę, a za kilkanaście godzin będziemy w stolicy Inków :)