Geoblog.pl    Jouka    Podróże    Peru. Od turystyki do magii.    Oczekiwanie
Zwiń mapę
2008
22
paź

Oczekiwanie

 
Niemcy
Niemcy, Frankfurt
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 890 km
 
Nad Zurichem ulewa i 6 stopni Celsjusza. Niestety samolocik nasz był zbyt mały, aby wychodzić z niego rękawem, więc musiałam wdepnąć w kilka kałuż na tafli lotniska, żeby w końcu stanąć na suchym podłożu. Lotniska w Zurichu obawiałam się bardzo, ale okazało się, że niepotrzebnie, gdyż oznakowanie było tak czytelne, że nie sposób było się zgubić. Odnalazłam na tablicy, z którego terminala odlatuje mój samolot do Sao Paulo i okazało się, że potrzebuję około 20 minut, aby tam dotrzeć. Czasu miałam około 3h. Do mojego terminala E trzeba było przejechać kolejką podziemną. Ciekawe to doświadczenie, tym bardziej, że w wagoniku cały czas ktoś jodłuje, a wtórują mu krowie odgłosy :)

Dotarłam w końcu do odpowiedniego terminala, znalazłam punkt prześwietlający, babsko mnie wypytało o coś w języku nieokreślonym - ni to niemieckim, ni to angielskim.
W każdym razie nie przewoziłam nic, co by mnie mogło tam na dłużej zatrzymać. Metal w
butach tym razem nie piszczał. Odnalazłam gate nr E22 i rozsiadłam się wygodnie.
Z nudów zaczęłam masowo wysyłać smsy i jeść galaretki w czekoladzie. Za wielką, przeszkloną ścianą widać było taflę lotniska i rzeczywiście duży ruch. Przy okazji lało jak z cebra. A poza tym nudy.
Mijały godziny i zaczęli stopniowo schodzić się ludzie, aż w końcu zrobiło się naprawdę tłoczno. Wreszcie doczekałam się obsługi wpuszczającej do samolotu.

W samolocie miałam miejsce przy oknie. Następnie z odruchu serca 3 razy przesiadałam się, żeby inni mogli sobie razem siedzieć, aż znów wylądowałam na miejscu przy oknie. Wielki samolot, z ciasnymi siedzeniami, ludzie poupychani jak sardynki w puszce. Aż skręcało, jak się przechodziło przez część Business Class, która miała szerokie foteliki z tak upragnionymi podnóżkami! Toż to ponad 11h lotu do Sao Paulo. I żeby to był koniec... Nie! Po półgodzinnym postoju w Sao Paulo czekał mnie jeszcze 3-godzinny lot do Santiago. To również nie miał być koniec podróży, gdyż w Santiago miałam się przesiąść na lokalny samolot do La Sereny, skąd mężuś miał mnie odebrać i wywieźć samochodem gdzieś w góry na odludzie, do Obserwatorium Las Campanas. Długa droga przede mną... Mam przemierzyć sama pół świata! Start oczywiście znów z opóźnieniem. Tym razem godzinnym.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Jouka
Joa^Krzul
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 129 wpisów129 175 komentarzy175 1340 zdjęć1340 1 plik multimedialny1