Po długiej przerwie w podróżowaniu powracamy na bloga w nieco powiększonym składzie :) Otóż, w międzyczasie pojawił się w naszej rodzinie mały Piotruś, zwany przez nas często Dzidkiem. Ksywa ta została mu jeszcze z czasów, kiedy nie było go po tej stronie brzucha, nie wiadomo nawet było, czy będzie on chłopcem, czy dziewczynką, a tym bardziej nie wiadomo było jak będzie miał na imię. Dzidek, to po prostu nasze pieszczotliwe określenie dzidziusia, które przylgnęło do niego tak bardzo, że kiedy już się pojawił wraz ze swoim prawdziwym imieniem, to nadal był Dzidkiem zwany i pewnie będzie nim tak długo, aż sam się ku temu zbuntuje… ;)
Tak więc rzeczony Dzidek pojawił się 17 miesięcy temu i chwilowo podróże zostały przerwane do odwołania. Obecnie nadarzyła się okazja, aby przetestować możliwości nasze i Piotrusia na wyjeździe dalekim, ale nie aż tak, żeby nie można było szybko wrócić: postanowiliśmy zabrać maluszka na tydzień do Paryża. Po części to wyjazd służbowy jego taty – Krzula, a po części nasz mały wstęp i przygotowanie do większych i dalszych wypraw, które – mam nadzieję – jeszcze nie raz nastąpią :)