Geoblog.pl    Jouka    Podróże    Chiny. Zaćmienie nie z tej ziemi!    Oceanarium
Zwiń mapę
2009
31
lip

Oceanarium

 
Hong Kong
Hong Kong, Hong Kong
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11107 km
 
Ależ czyściutka i mięciutka ta pościel! Miło się śpi w takim czyściutkim hotelu.
Zjedliśmy na śniadanie po Gorącym Kubku zupek i rosołków z Polski i zbieramy się powoli (ja bardzo powoli) na wyprawę do oceanarium. Krzul przepakowuje sensownie walizkę, a ja usiłuję zebrać do kupy wydarzenia ostatnich dni – oczywiście leżąc w tym mięciutkim i czyściutkim łóżeczku. Jednak chyba muszę wstać, bo Krzul mnie pogania i już na złość zaczyna mi wymyślać wkurzające rymowanki... To będzie zaraz nie do zniesienia, więc wstaję, a resztę napiszę później.

* * *

Mamy więc owo "później". Znowu późno wróciliśmy, ale tak jakoś wyszło. Słońce w Chinach wykańcza, nawet jeśli go nie widać spoza chmur. Przez chwilę bałam się, że znów się przegrzałam, ale tym razem dałam radę.

Byliśmy dzisiaj w Oceanarium. Na miejscu okazało się jednak, że jest to oceanarium w znacznej części składające się z wesołego miasteczka, parku rozrywki i takich tam. Do akwariów trzeba było wjechać po wysokich ruchomych schodach (dobrze, że przynajmniej ruchomych) podzielonych na cztery etapy. Na pierwszym była wściekła kolejka górska i jakieś różne atrakcje adrenalinowe, które okupowały największe tłumy. Na kolejnych "piętrach" też było coś w rodzaju wesołego miasteczka. Akwaria, czyli to, co nas interesowało najbardziej umieszczono dopiero na ostatnim poziomie i rozpoczynały je lwy morskie, które można było oglądać na zewnątrz wygrzewające się na słonku lub wejść do budynku i zobaczyć je fikające pod wodą. Tam jakoś nie było tłumów. Czyżby chińska brać bardziej interesowała się wesołym miasteczkiem niż zwierzakami? Od pierwszej chwili byłam zachwycona – nigdy nie widziałam pod wodą brykających foczek, a te tutaj cuda wyprawiały. Nurkowały na plecach, goniły swój ogon, robiły nagłe zwroty, przyspieszenia i hamowania. Wesolutki widok.

Po lwach morskich ruszyliśmy w kierunku teatrzyku delfinarium. Po rozgrzewce kubańskimi rytmami granymi na żywo rozpoczął się wesoły pokaz delfinów. Prawdziwe szaleństwo w wodzie i na widowni. Przy każdym podskoku delfina widownia wyła z zachwytu, a delfin dostawał rybkę i wydawał się być równie zadowolony jak oglądający go ludzie. Jednak ci drudzy zaczęli wychodzić zaraz po tym, jak zorientowali się, że przedstawienie zaraz się skończy. Główni aktorzy nie zdążyli jeszcze porządnie wypłynąć ze sceny, a człowiek w głośnikach nie skończył mówić, kiedy wszyscy dookoła wstali i zaczęli się zbierać. Nie szokowało nas to już, jednak nadal dziwiło… Nam pokaz tak się podobał, że postanowiliśmy przyjść na następny, jednak kolejne akwaria pokrzyżowały nam plany.

Trafiliśmy do podwodnego świata morskiego (stojąc wcześniej w długiej kolejce) z ogromnymi okazami żółwików, płaszczek, rekinów i innych stworzeń wodnych. I można je było wszystkie oglądać najpierw z góry, a następnie schodziło się w dół, w podwodny świat, oglądając w końcu życie na dnie.

Przy wejściu, w największym tłoku witał nas mały rekinek z przyczepionym do brzuszka wielkim "jajem" odżywczym oraz małe rybki, raje i dziwaczne koniki morskie z naroślami na płetwach w kształcie liści. Na każdym akwarium był napis, aby nie robić zdjęć z lampą błyskową. Napis był i po chińsku i po angielsku, lecz kiedy przylepiliśmy nosy do akwariów, za chwilę oślepiał nas w szybie błysk fleszy. Krzul próbował ulżyć zwierzakom i wskazywał tłumowi stojącemu za nami napis na szybie w dwóch językach, jednak ludność po przeczytaniu patrzyła tylko na Krzula dziwacznie, nie rozumiejąc o co chodzi i dalej błyskali fleszami. Na takich nie ma mocnych – być może zwierzaki już dawno oślepły od tych ciągłych błysków.

Na środku sali było wielkie akwarium z wielkimi okazami zwierząt. Po powierzchni pływały płaszczki, czasem mały rekinek pokazał płetwę grzbietową, a żółwiki wystawiały łebki, aby zaczerpnąć powietrza. Zafascynowałam się tym wszystkim, co tam pływało, w końcu Krzul mnie zaciągnął dalej. A tam… to samo akwarium, tylko widziane już pod powierzchnią wody. Im głębiej wchodziło się w korytarz tym głębiej widziało się akwarium. Gdzieniegdzie pojawiały się dodatkowe pomieszczenia z fantazyjnie oświetlonymi meduzami (oczywiście nawet zwierzęta trzeba kolorowo oświetlić, żeby lud zainteresować!). Pojawiały się małe meduzki w niezliczonych ilościach lub pojedyncze sztuki dużej wielkości i o długich parzydełkach. W głównym akwarium podziwialiśmy wielkie płaszczki, większe rekiny i dziwne, ogromne ryby. Jakaś ławica przemierzała niestrudzenie w kółko tę samą drogę, krążąc cały czas w tę samą stronę. Na samym dnie z kolei wszystko jakby nieco przysypiało. Rekinek z mureną leżeli oko w oko tuż przy szybie, a jakieś wielkie ryby dyszały leżąc na dnie. Nad śpiącymi "latały" wdzięcznie ogromne manty. Zastanawiało mnie tylko, czy te wszystkie gatunki nie mają za ciasno w tym akwarium. Panował tam jednak duży tłok. I czy się nie zjadają nawzajem? Przecież obok drapieżników pływają tam całe ławice mniejszych ryb, aż po małe i kolorowe rybki z raf koralowych. Może ja się nie znam, ale znając chińskie podejście do zwierząt, to wszystko jest możliwe.

Oglądanie tego ogromnego akwarium zajęło nam tyle czasu, że nie zdążyliśmy już na żaden pokaz delfinów. Tak to jest, kiedy się patrzy i analizuje każdą płetwę. Właściwie po wyjściu stamtąd zrobiło się tak późno, że trzeba było kierować się powoli do wyjścia z parku. Akwaria zrobiły jednak na nas duże wrażenie i nie żałujemy tak spędzonego dnia. Oprócz zwierząt morskich zobaczyliśmy też ładnie położony park i nacieszyliśmy się wesołymi delfinami. Ostatni, pełny dzień w Hong Kongu spędziliśmy naprawdę sympatycznie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2010-10-17 11:21
...jak zawsze piękne zdjecia !!!
 
 
Jouka
Joa^Krzul
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 129 wpisów129 175 komentarzy175 1340 zdjęć1340 1 plik multimedialny1